*Harry's pov*
Dzisiaj mija 5 miesięcy odkąd jestem w związku z Nick'em i dzisiaj także mijają 2 miesiące i 11 dni odkąd znam Louisa.
Dlaczego akurat musiałem wspomnieć o Louisie?
Ponieważ Nick zapomniał o naszej miesięcznicy, Tomlinson postanowił wynagrodzić mi ten dzień.
Mój chłopak, rano powiedział mi tylko, że zobaczymy się następnego dnia, bo musi pracować.
Nigdy nie robiłem mu wyrzutów na temat pracy więc teraz też nie zamierzałem. Grimmy dużo pracował, ale dlatego, że kochał swoją pracę w radiu.
Nick'owi nie podobało się to, że spędzam ostatnio sporo czasu z Louis'em.
Ostatnio nawet się o to pokłóciliśmy:
- Po prostu nie chcę żebyś poświęcał mu tyle czasu!- Grimshaw uniósł głos patrząc na mnie z wyrzutem.
- Jesteśmy przyjaciółmi! - krzyknąłem.
- Ciągle tylko słyszę Louis to, Louis tamto... W pracy rozmawiałem z Louis'em, po pracy byłem z Louis'em... A gdzie w tym wszystkim jestem ja?- Nick był mocno poddenerwowany.
Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami.
- Jesteś zazdrosny? - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Tak, bo cię kocham - moje serce zrobiło fikołka. A nasza kłótnia jak zwykle skończyła się tak samo...
Od tamtego czasu zacząłem trochę okłamywać Nick'a. Mówiłem mu, że po pracy idę do mamy.
A co do mamy i Gemmy.
Odkąd pracuję u Louisa, mam o wiele więcej pieniędzy, aby spokojnie pomóc mamie i wynajmować mieszkanie.
Co prawda, mama jeszcze nie wie o tym, że jestem gejem i od 5 miesięcy ukrywam przed nią, że mam chłopaka.
Myśli, że Nick jest moim współlokatorem, u którego wynajmuję mieszkanie, a tak naprawdę z nim mieszkam.
Boję się jej reakcji na to, że jej syn jest homoseksualistą. Niby jest tolerancyjna, ale widząc na ulicy dwóch mężczyzn trzymających się za ręce, na jej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia. Więc jeśli dowie się o mojej orientacji...
Wiedziałem to od dawna. Dziewczyny nie pociągały mnie w żaden sposób. Za to chłopcy, owszem.
Wracając do dzisiejszego dnia..
Nick do wieczora będzie w pracy więc Lou przyjdzie do naszego mieszkania.
Dokładnie za...
27 minut!!!
CO?
Szybko zgarnąłem niepotrzebne rzeczy ze stołu i pobiegłem wziąć szybki prysznic. Zajęło mi to 13 minut.
Wysuszyłem i ułożyłem włosy.
Zostało mi 7 minut.
TYLKO W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?
Mój mózg zaatakował mnie pytaniami, dlaczego tak się staram? Przecież to tylko przyjacielska wizyta i to tylko Louis. Mój szef i przyjaciel.
Tłumaczyłem to sobie w ten sposób, że nie chcę wyglądać jak ciota kiedy on jest chodzącym ideałem...
Co ja właśnie powiedziałem?
Nie, nie, nie. Harry ogarnij dupe, ubierz się a nie stoisz na środku pokoju i masz na sobie tylko bokserki.
I jeszcze gadam sam ze sobą. Ja chyba wariuję.
W końcu zdecydowałem się, że założę czarne rurki, w których podobno mój tyłek wygląda jeszcze bardziej seksownie. Nie żeby mój tyłek nie był seksowny, ale Nick mówi, że te spodnie podkreślają go w ten sposób. Do tego ubrałem czarną koszulkę z napisem "Love is equal" i byłem gotowy...
Spojrzałem na zegarek...
17:59
Poszedłem do salonu, cierpliwie czekając...
No może nie do końca cierpliwie, bo wierciłem się niemiłosiernie.
18:07
Lou spóźnia się 7 minut...
Może on też zapomniał...
W końcu kiedy zegar wybił 18:14 usłyszałem dzwonek do drzwi.
W ciągu 5 sekund znalazłem się oko w oko z Tomlinsonem.
- Przepraszam, że się spóźniłem, Harry - wydyszał bez tchu - a...ale musiałem jeszcze...
- Spokojnie Lou - uśmiechnąłem się promiennie - wejdź do środka
- Dz.. Dzięki -
Mężczyzna chyba musial biec, bo ledwo dyszał. Winda się zepsuła, a mieszkam na 8 piętrze więc nie dziwię się mu...
Tomlinson zdjął kurtkę i z cwaniackim uśmiechem wyciągnął w moją stronę niewielką paczuszkę.
Mężczyzna miał na sobie obcisłe jeansy i czarny sweter w czerwone paski.
- Co to? - zaciekawiłem się.
- Prezent idioto - pokazał mi język.
- Też mam coś dla ciebie - poszedłem do salonu po pakunek, w którym był prezent dla mojego przyjaciela.
Wróciłem z powrotem do kuchni, gdzie Louis stał dokładnie w tym samym miejscu, przyglądając mi się z zaciekawieniem.
- Dobra - powiedział - otwierasz pierwszy na trzy -
Pokiwałem głową na znak, że się zgadzam.
- Raz... Dwa... Trzy... -
Otworzyłem kartonik, w którym znajdowała się mała przywieszka w kształcie samolociku.
Poczułem łzy zbierające się w oczach... Pamiętał...
- Nie podoba ci się? - zaniepokojony brunet podszedł bliżej mnie.
- J... jest... - nie wiedzialem co powiedzieć. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach
- Kiedy szukałem dla ciebie prezentu i zobaczyłem ten naszyjnik to pomyślałem, że od razu ci się spodoba... Wiem, że to samolocik, a-ale.. - zająknął się patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem.
Kiedyś powiedziałem Louisowi, że ostatnim prezentem jaki dostałem od taty, zanim zmarł, był samolot... Taki zabawkowy oczywiście... Ale samo to, że pamiętał i od razu skojarzył to ze mną...
- J.. Jest piękny - pociągnąłem nosem
Jestem zdecydowanie za bardzo emocjonalny...
- Czyli podoba ci się? - Lou odetchnął z wyraźną ulgą.
Jak mógłby mi się nie podobać?
- T-tak Lou - uśmiechnąłem się - jest śliczny, j-ja tylko za bardzo się rozklejam -
- Jest w porządku - mężczyzna niepewnie przygarnął mnie do siebie w mocnym uścisku.
Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Ma szczęście, że jestem facetem i nie maluje oczu, bo byłby cały upaprany tuszem.
Poczułem ciepło na sercu i wdzięczność, że mam kogoś takiego przy sobie...
Louis był osobą, która wie o mnie najwięcej, zaraz po Nicku.
Te dwa miesiące odkąd się znamy...
- T-teraz twoja kolej - z uśmiechem oderwałem się od przyjaciela.
Tomlinson z nieodgadniętym wyrazem twarzy sięgnął po pakunek. Wyciągnął ze środka koszulkę, którą mu podarowałem i kiedy przeczytał napis na materiale uśmiechnął się szeroko.
- Hazz... to słodkie -
Co ja mu dałem?
Pomyślałem, że zabawię się w 'słodkiego Harry'ego' i kupię mu koszulkę z napisem: 'Harry ♥ Louis"
- Wieeeemm... - zarumieniłem się delikatnie.
- Chyba ją przymierzę - zaśmiał się.
- Nie wiedziałem jaki masz rozmiar i może być troszkę za duża -
- Zobaczymy - zdjął z siebie sweter, uwydatniając swoje idealne ciało.
Patrzyłem się na jego klatę jak zaczarowany.
Nie, Harry! Stop!
Z roztargnieniem potrząsnąłem głową, próbując pozbyć się wszystkich myśli związanych z Louisem i jego ciałem.
Kurwa, Harry... Co się z tobą dzieje?
- I jak? - uśmiechnięty Tomlinson zaprezentował się w swojej nowej koszulce, która, nawiasem mówiąc, była lekko za duża, ale pasowała do niego.
- Brałbym - zażartowałem rzucając w niego poduszką.
- Wiem skarbie, że na mnie lecisz - puścił mi oczko siadając na kanapie.
- Cii... Nick nie może się dowiedzieć - szepnąłem konspiracyjnie.
- Oglądamy film? - Lou rozsiadł się wygodnie na kanapie.
- Jaki? - spytałem przynosząc popcorn z kuchni.
- Horror! -
Niechętnie się zgodziłem. Nie lubiłem horrorów, a to z oczywistego powodu. Byłem zbyt wielkim mięczakiem żeby je oglądać.
Po jakiejś godzinie, kiedy ludzie na ekranie zaczęli się zabijać, zadrżałem ze strachu i instynktownie przybliżyłem się do Louisa. Ten z uśmiechem przytulił mnie do swojego torsu...
Zasnąłem, wtulony w niego, zapominając o tym, że Nick niedługo wróci...
Ale genialne!
OdpowiedzUsuńZapraszamy na niesamowity fanfiction o Larrym!
Jeśli się spodoba to zapraszamy do obserwowania i komentowania nowych rozdzialow! 50shadesoftomlinson.blogspot.com