czwartek, 4 czerwca 2015

Chapter 8


MIESIĄC PÓŹNIEJ
*Louis's pov*
- Harry, ogarnij dupę- jęknąłem, spychając go z mojego biurka, na którym rozsiadł się wygodnie.
- Coś ty taki spięty, Lou? - loczek przyglądał mi się uważnie, starając się wyczytać o co mi chodzi.
Nie miałem jakiegoś powodu, żeby być złym. Miałem po prostu zły dzień. Wszystko od rana pali mi sie w rękach. Rano zbiłem swój ulubiony kubek, Madison ma wolne i chwilowo nie mam swojej sekretarko-asystentki i muszę sam ogarniać wszystkie telefony i emaile.
- Zły dzień - przyznałem.
- Oj, trzeba poprawić ci nastrój - w przeciwieństwie do mnie, Harry aż tryskał entuzjazmem i miał niespożyte pokłady energii.
- Kawę mi zrób - mruknąłem.
- Nie ma Mads, i to ja mam robić za twoją asystentkę? - zaśmiał się.
- Mógłbyś - przyznałem - tak w ogóle... To dlaczego zdrabniasz imię Madison? - zdziwiłem się.
Jakoś nie zauważyłem żeby Styles spędzał z nią wiele czasu.
- To moja koleżanka z pracy i czasem zamienię z nią parę słów - wzruszył ramionami.
- Koleżanka... - mruknąłem pod nosem.
- Zazdrosny jesteś? - szturchnął mnie w ramię
Nie... To nie była zazdrość... 
A może...
- Raczej Nick powinien być zazdrosny - odparowałem.
- Wątpię w to - na wspomnienie o swoim chłopaku, Harry nagle przygasł i zrobił się cichy.
- Ej - zaniepokoiłem się - co się stało?-
- M..My... To znaczy ja i Nick - zaczął, ale nagle urwał i skulił się w sobie. Niewiele myśląc podszedłem do przyjaciela i przytuliłem go do siebie. To niemożliwe żeby zerwali, bo Harry jeszcze chwilę temu był taki radosny i pogodny, a teraz tak nagle spochmurniał.
- Harry, kochanie - zacząłem mówić spokojnym i opanowanym głosem, głaszcząc go po plecach - coś się stało?
- Pokłóciliśmy się i Nick... On... - lokowaty pociągnął nosem.
- Harry, proszę cię powiedz mi co się stało - pogłaskałem go po jego miękkich lokach chcąc, aby powiedział mi co się stało. Jeśli Grimshaw w jakikolwiek sposób zranił mojego loczka to tego pożałuje.
- Uderzył mnie - szepnął ledwie słyszalnie.
Ale usłyszałem co powiedział.
Aż we mnie zadrżało. Jak do cholery można uderzyć mojego niewinnego, bezbronnego, kochanego loczka?! Do kurwy nędzy, nie ma rzeczy, którą Harry zasłużyłby sobie, aby tak go potraktować. Rozerwę na strzępy tego pierdolonego idiotę, jak tylko go spotkam.
Nie chciałem jednak, żeby Hazz zauważył moje zdenerwowanie. Wolałem, by miał we mnie wsparcie i podporę. Co by nie było Styles naprawdę kocha Nicka..
- Boli cię gdzieś, Hazz? - spytałem z troską - gdzie on cię...?
- Nie uderzył mnie mocno - chłopak wyprostował się do pozycji siedzącej tym samym wyswobadzając się z moich objęć.
- Harry... - 
- W policzek - spuścił głowę a ja odwróciłem jego głowę w swoją stronę. Rzeczywiście, nie mógł uderzyć go mocno, bo nie było widać żadnego śladu po uderzeniu. Nie zmienia to faktu, że nie powinien tego zrobić nigdy w życiu.
- Skarbie... - mruknąłem kolejny raz przytulając go mocno. Chciałem, aby zostało tak już zawsze i żeby Harry nigdy nie odchodził.
- Louis, jest w porządku, naprawdę - uśmiechnął się pokrzepiająco. Jednak wiedziałem, że Nick sprawił mu bardziej psychiczny ból, niż fizyczny.
- Mam nadzieję, że odszedłeś od niego w cholerę - powiedziałem, choć znając loczka, zapewne tego nie zrobił.
- N...Nie mogę, Lou - jęknął - wybaczę mu to i... będzie dobrze -
- Twierdzisz, że sprawianie fizycznego bólu jest fair? - spytałem w chwili kiedy ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie odsunąłem się od chłopaka.
- Wejść - krzyknąłem.
Drzwi otworzyły się a za nimi pojawiła się Claudia...
Zupełnie o niej zapomniałem. Byliśmy umówieni na lunch, a ja zaabsorbowany loczkiem, nie miałem czasu na myślenie o kobiecie.
Moja znajomość z Claudią Craven, nie potoczyła się tak jak podejrzewałem na początku. Od tego czasu kiedy spotkaliśmy się w kasynie, widywaliśmy się dość często. Ja sam, odwiedzałem kasyno dwa-trzy razy w tygodniu, a ona zazwyczaj również tam była. Po paru spotkaniach w The Casino at the Empire, zaczęliśmy spotykać się w innych miejscach. Nasze relacje, jak na razie, były czysto seksualne. 
Choć, tak naprawdę, nigdy nie byłem w stałym związku z dziewczyną czy chłopakiem, to moja znajomość z Claudią szła w bardzo dobrym kierunku. Może nie szykowała się jakaś 'wielka miłość', ale przy niej mogłem się otworzyć i normalnie z nią porozmawiać.
Poza Harry'm, była moja jedyną przyjaciółką.
- Hej, Lou - przywitała się radośnie, wchodząc do mojego biura.
- Claudia... Hej.. - przywitałem się z nią całując ją w policzek.
Harry zdążył się trochę uspokoić i ze spokojem stał obok mojego biurka. Przedstawiłem ich sobie i z pozoru można stwierdzić, że Craven nie bardzo przypadła Harry'emu do gustu. Zauważyłem to po zniesmaczonych spojrzeniach jakie jej rzucał.
- Gotowy? - spytała poprawiając torebkę na ramieniu. Miała na sobie ciemne, dopasowane jeansy, popielaty sweterek i miętowy płaszcz. Jak zwykle wyglądała ślicznie, ale stojąc przy loczku, wypadała po prostu słabo.
Harry ubrany był w czarne rurki i czarny T-shirt i śmiało mógłby być modelem z okładki Vouge'a.
- Zaraz - mruknąłem - poczekasz na mnie na zewnątrz? Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia -
- Jasne - przytaknęła niechętnie - ale się pośpiesz -
Brunetka opuściła pomieszczenie, a ja z powrotem zwróciłem się do mojego przyjaciela.
- Kim ona jest? - spytał zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć
- Ehmm... Znajoma - 
- Znajoma? - uniósł pytająco brwi
- Tak, Harry. Znajoma -
Przecież nie powiem mu dokładnie całej prawdy. Chociaż chciałbym, to wolę nie ryzykować, że ucieknie stąd z piskiem, dowiadując się jak szczegółowo wygląda moje życie.
Styles i tak wie o mnie dużo. Opowiedziałem mu o moich rodzicach, którzy się mnie wyrzekli. O siostrze, z którą mam sporadyczny kontakt i wielu innych szczegółach z mojego życia.
Nie musi natomiast wiedzieć, że z kobietami czy facetami, łączą mnie zawsze tylko relacje seksualne. Ani o tym, że dużo kasy wydaje w kasynie. Również o mojej słabości do alkoholu wolałbym zapomnieć.
Ostatnio nie piję tak dużo jak kiedyś. Odkąd poznałem Harry'ego po prostu nie potrzebowałem tej odskoczni. Jak miałem jakiś problem, albo zły dzień to dzwoniłem do niego chociażby po to żeby pogadać o jednorożcach.
- Nie wnikam - przytulił mnie mocno, co mnie lekko zdziwiło. Zielonooki raczej rzadko przytulał mnie tak znienacka.
- Idziemy na lunch - powiedziałem tuląc przyjaciela do siebie.
Zdecydowanie przytulanie Harry'ego Stylesa to moje ulubione zajęcie.
- Jasne, poradzimy sobie bez ciebie szefie - zasalutował.
- Kretyn - dźgnąłem go łokciem w bok.
- Ale jaki seksowny - zabawnie machnął tyłkiem idąc w stronę wyjścia z mojego biura.
- Harry - zatrzymałem go.
- Tak? - spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczami.
- Wrócimy do tej rozmowy - zaznaczyłem chcąc, aby nie musiał więcej cierpieć przez Nicka.
- Ah... - spuścił głowę, wpatrując się w swoje buty.
- Ej - palcem wskazującym uniosłem jego brodę do góry, aby na mnie spojrzał - nie możesz pozwolić się tak traktować -
- Widocznie zasłużyłem - w kącikach jego oczu zaczęły zbierać się łzy.
- Niby czym? -
- Nick myśli, że go zdradzam - powiedział, kolejny raz przytulając się do mnie.
- Z kim? - nie zrozumiałem o co chodzi. Przecież jedynym osobami, z którym Harry spędza czas jestem ja i Nick. Nie licząc oczywiście jego rodziny. No i jakichkolwiek kobiet, ze względu na to, że jest gejem.
- Z tobą, Lou - 
- Ale... - zająknąłem się - Ja i ty... My jesteśmy przyjaciółmi i... -
- Tak, jesteśmy TYLKO przyjaciółmi - 
- I on nie powinien myśleć, że... -
Nie chciałem, aby przeze mnie on uderzył Harry'ego i żeby z mojej winy rozpadał się ich związek.
- Wiem -
- Hazz... Ja nie chciałem, żeby on cie uderzył z mojego powodu. Przepraszam skarbie - mocno go do siebie przytuliłem.
- To nie twoja wina, Lou - zaprzeczył - tylko moja -
- Niby dlaczego twoja? -
- Louis... - Styles oderwał się ode mnie i spojrzał prosto w moje oczy
- To nie jest w żadnym stopniu twoja wina - 
Czemu on jest winny? To nie jest jego wina. To Grimshaw powinien ufać swojemu chłopakowi i doskonale wiedzieć, że nie skrzywdziłby go i nie zranił tak jak ten skurwiel to zrobił.
- Bo Lou.. Może ja dałem mu do zrozumienia, że między tobą i mną jest coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń - powiedział cicho.
Moje serce jakby nagle stanęło. To nie możliwe żeby Harry Styles, mój najlepszy przyjaciel, czuł coś do mnie. Do Louisa Tomlinsona, który nie wie jak pokazywać swoje uczucia.
Tylko bym go zranił.
Ale wiem na pewno jedną rzecz.
Harry nie jest mi obojętny.
I nie jest dla mnie TYLKO PRZYJACIELEM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz